piątek, 18 kwietnia 2014

Nagranie Trzecie.



Mogłeś mieć każdą, pragnąłeś tylko jej. Miałeś żonę, chciałeś tylko ją. To chore, staczałeś się bardzo nisko. Długo musiałeś męczyć tą dziewczynę, by dała Ci w końcu numer swojego telefonu. Zacząłeś pisać SMS. Ona niechętnie odpisywała, wiedziała kim jesteś, co robisz, wiedziała niemal wszystko o Twoim prywatnym życiu, bo każdy niemal o wszystkim wiedział. Wiedziała, że masz żonę, dwójkę dzieci, wiedziała, że na pozór jesteś szczęśliwym człowiekiem. Nie wiedziała, bowiem jednego. Nie wiedziała, że jesteś wypalony, pod każdym możliwym słowa tego znaczeniu. Miała opory, bo nie chciała być na celowniku mediów, nie tylko lokalnych, bowiem rozpoznaje Cię każdy nie tylko zagorzały widz siatkówki w Polsce. Była porządną dziewczyną, którą los postawił na Twojej drodze, bo dzięki niej zrozumiałeś czym tak naprawdę jest miłość, zrozumiałeś ile bólu przysporzyłeś swojej żonie, będąc wielkim pieprzonym egoistą, bo przecież Ty byłeś najważniejszy. Niemal błagając ją uprosiłeś, by się z Tobą spotkała, gdzieś na neutralnym gruncie Gdzieś z daleka od miejsc w których ktoś z waszego otoczenia, mógł was zobaczyć, bowiem podobnie jak Ty ona nie chciała by ktokolwiek wiedział o waszej schadzce, jak się potem okazało nie pierwszej.



Wbrew pozorom okazaliście się bardzo podobni do siebie. Oboje charakterni, gadatliwi, uparci. Ona podobnie jak Ty, gdy obrała sobie pewien cel musiała go osiągnąć mimo wszystko. Nie wiedziała bowiem wtedy, że Twoim celem jest ona. Zaczęliście spotykać się coraz częściej, a jej małe mieszkanie stało się waszym kompanem i wierzycielem waszych sekretów, a potem i jęków. Od przyjaźni do miłości jest cienka granica, której czasami nie jest warto przekraczać. Wy podjęliście te ryzyko, mimo jak to cały czas podkreślasz masz żonę. Nie miałeś skrupułów by zrobić to kolejny i kolejny raz.

-Krzysiu, nie możemy tego więcej, nie możemy. Ja nie mogę- dodaje dziewczyna opadając na materac próbując ustatkować swój nierówny oddech.

-Mała, wszystko można jak się chce. Pamiętaj o tym- mówisz odgarniając jej włosy mokre od potu, które samowolnie przykleiły się do jej czoła.

-Kurdę, jak zwykle nic nie rozumiesz. Jeśli ktoś się dowie, to ja będę tą złą, która rozbiła Twoje małżeństwo, która wpierdzieliła się do łóżka zajętemu mężczyźnie, to ja będę brzydzić się sama sobą, że mogłam zrobić coś takiego innej kobiecie. – dodaje ubierając pospiesznie swoje ulubione dresy.

-Nie to Ty chyba nic nie rozumiesz. Jestem dorosły i sam podejmuje decyzje, mogłaś mnie uwodzić, ale gdybym nie chciał nie przespał bym się z Tobą, ba! Nawet bym na Ciebie nie spojrzał, al. Gdy pierwszy raz Cię zobaczyłem, to wiedziałem, że jesteś naprawdę wyjątkowa- mówisz, a jej buzie oblewa rumieniec, ten który niewątpliwie dodawał jej młodzieńczego uroku. Siedzisz sam zamknięty w pokoju, któryś to raz oglądając te pieprzonych dziewięć nagrań, te pieprzone dziewięć uśmiechów i to pieprzone ostatnie pożegnanie. Siedzisz trzymając Waszego syna na kolanach wpatrując się w jego źrenice tak łudząco podobne do jej.  Nie rozumiesz fenomenu miłości, nie rozumiesz jak Twoja żona, mogła Cię mocno kochać, że wybaczyła Ci zdradę, jak może udawać nadal przed obcymi, przed dziećmi, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jak może udawać, że adoptowaliście dziecko, które tak naprawdę jest owocem Twojej zdrady? Ciągle sobie zdajesz pytanie jak? Jak to możliwe? Chciałbyś cofnąć czas i sprawić, by sytuacja ta nigdy nie miała miejsca. Chciałbyś cofnąć czas i nie pozwolić jej się zabić. Chciałbyś cofnąć czas, lecz nie możesz.



Pierwsze trzy miesiące waszej znajomości były idealne, znów czułeś się jakbyś miał te naście lat i miał u swych stóp cały świat, ona była niczym najlepsza dziewczyna w szkole, a Ty byłbyś zwykłym kujonem marzącym o nowym zdalnym kalkulatorze. Nie śniłeś nawet o tym, by na Ciebie spojrzała, bo wiedziałeś, że jest to nierealne marzenie z gatunku ;niewypał na samym starcie;. Jednak niemożliwe stało się możliwe. Kryliście się po jej mieszkaniu albo po mało zaludnionych rzeszowskich hotelach, gdzie pokoje zamawialiście na jej nazwisko, by nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Ona nie robiła Ci żadnych śladów na ciele, nie zostawiała czerwonego lakieru na plecach, nie robiła czerwonych malinek na szyi. Była na pozór grzeczna, lecz to co robiła z Twoją głową przechodziło wszelkie możliwe wyobrażenia. Sprawiała, że chciałeś więcej, z każdą minutą oczekiwałeś dodatkowych emocji, czynów choćby najmniejszego mrugnięcia okiem, skierowanego do Twojej osoby, tylko do Twojej. Nie znosiłeś myśli, że mógłby jej dotykać ktoś inny, że dłonie innego mężczyzny mogłyby błądzić po jej plechach, dotykać jędrnych pośladków, nie chciałeś tak myśleć, i nie myślałeś, bo wiedziałeś, że to doprowadzi Cię do szału.



_____________________
Jak krew z nosa. Nie lubię tego.
Jeszcze 9 rozdziałów :<
Nie wiem kiedy następny.

WESOŁYCH ŚWIĄT MORDKI.
Zostawicie znak po sobie? Bo chyba macie mnie dość i już nie czytacie.

Pozdrawiam Anka

piątek, 14 marca 2014

Nagranie Drugie.

Nie dała Ci swojego numeru telefonu. Nie dała Ci zrozumieć, że możesz czegokolwiek od niej oczekiwać. Nie obdarowała Cię nawet swoim przepięknym uśmiechem. Nie zrobiła kompletnie nic, była tylko kelnerką. Nie tego od niej oczekiwałeś. Myślałeś, że pokaże Ci swoje drugie oblicze. Myślałeś, że szybciej Ci ulegnie. Nie zrobiła tego. To chyba spowodowało, że stała się pewnego rodzaju Twoją małą obsesją.


Nie było tak, że całymi dniami o niej myślałeś, że stale chodziłeś do rzeszowskiej galerii, modląc się w duchu, że w restauracji dziewczyna będzie mieć kolejną zmianę. Nadal miałeś przepiękną żonę, z którą od dłuższego czasu nie mogłeś się dogadać. Nadal miałeś dwójkę niesamowitych dzieci, dla których dałbyś się żywcem pokroić. W sumie pozornie nadal byłeś tym samym Krzysiem, który grał na swoim światowym poziomie, otoczonym gronem kumpli. Jednak czegoś Ci brakowało do spełnienia. Brakowało Ci jej, ona miała być Twoim dopełnieniem.  


Odbierając syna z popołudniowych zajęć wstępujecie do miejsca znienawidzonego przez starszych, ukochanego przez młodych.  Twoja latorośl uparła się na nowe buty, a za żadne skarby świata nie dał się przekonać, że przyjedzie tu z siostrą i mamą. Po sklepach buszować musiałeś z nim Ty, na nic zdały się wyjaśnienia, że za niecałe dwie godziny będziesz musiał wylewać siódme poty na ostatnim tego dnia treningu. Zastanawiałeś się po kim jest taki uparty i zawsze w duchu się śmiałeś, bo mały był Twoją wierną charakterową kopią.

-Tatko, a pójdziemy jeszcze na taką zimną czekoladę tam – mówi zacinając się nieśmiało, w tym samym czasie palcem wskazując knajpkę w której pracowała Daria.

-Synu jak dłużej będziesz zastanawiał się między tymi butami, to boję się, że możemy nie zdążysz- mówisz śmiejąc się, buńczucznie czochrając dziecku włosy. Zdenerwowany poprawia swoją grzywkę. W rezultacie nie kupujecie żadnych butów, bo żadne nie są godne stopy Twojego syna.  Idziecie powolnie do restauracji ‘Nasturcja’ siadacie na wielkich puchowych fotelach w których niemal toniecie. Chłopiec śmieje się radośnie co chwilę skacząc po fotelu, widząc uśmiech Seby, i Ty sam się śmiejesz. Po chwili podchodzi do Was kelnerka.

-Dzień dobry, witam Panów-  mówi uśmiechając się przyjaźnie do Sebastiana.

-Dzień dobry-odpowiada nieśmiało chłopiec paląc przysłowiowego buraka

-Poprosimy zimną czekoladę z szarlotką, i dwa razy lody pistacjowe- dodajesz. Dziewczyna notuje wasze zamówienie na niewielkim notatniku i znika gdzieś pomiędzy stolikami. Zadajesz sobie od pewnego momentu pytanie, gdzie jest Daria? Zastanawiasz się, czy ma wolne, czy jest chora, czy też może ją zwolnili ? Intryguje Cię i niewątpliwie jej obojętność Cię w pewien sposób pociąga.


Młody jak na Ignaczaka przystało całą buzie umorusaną ma czekoladą i jedzonymi lodami. Nie słucha Cię gdy chcesz iść z nim do łazienki, żeby umył twarz. Myśli, że sobie z niego żartujesz. Śmiejesz się z niego całą drogę do auta kiedy widzi swoje odbicie w sklepowej ofercie. Niemal biegiem wpada do auta, zsuwając się lekko na siedzeniu. Idziesz na trening. Trening jak każdy inny. Starasz się jak zawsze, biegasz zarażasz innych swoją energią. Opowiadasz Kosie nowe żarty wyczytane gdzieś na jakiejś stronie w Internecie. Pytasz Piotrka kiedy ślub i czy podobnie jak bohaterowie jednego z filmu na wieczór kawalerski polecicie do Bankoku. Jesteś taki jakim znają Cię ludzie, ale w duchu jesteś jakiś taki inny. Przybity. Pospiesznie jedziesz do Galerii. Wchodzisz znów do budynku, gdzie bucha na Ciebie parne powietrze. Momentalnie znajdujesz się na wyższej kondygnacji i wchodzisz do lokalu, musisz z nią porozmawiać, za wszelką cenę. Podchodzisz do lady.

-Witam, kilka dni temu obsługiwała mnie tu pewna dziewczyna, wiem tylko tyle, że ma na imię Daria. Zależy mi na tym, żeby się z nią jakoś skontaktować- mówisz do dość młodego kelnera który wydaje Ci się tak sztywny jak deska do prasowania.

-Daria? Ja tam nie znam żadnej Darii- poziom tętna skacze Ci dosyć mocno, no bo jak do Jasnej Anielki można nie znać swojej koleżanki z pracy. Przecież lokal nie jest taki duży, przecież nie pracuje tu Bóg wie ilu pracowników.

-Rozumiem, a mógłby Pan zapytać któregoś z Pana kolegów czy ją zna ?- dodajesz z nadzieją w głosie

-Może mógłbym, a może nie. – no i wpadłeś w szał.

-No to proszę sobie nie przeszkadzać. Dziękuję Panu bardzo. – odwracasz się na pięcie i wpadasz na nią. Znalazłeś Darie, która traci lekko równowagę, ale dzięki Twojemu dobremu refleksowi nie upada z bezdźwięcznym hukiem na cztery litery. Znów chcesz ją zaciągnąć do stolika, znów się opiera.  W końcu dochodzicie do wniosku, że odwieziesz ją do domu, po skończonej pracy. Tak też robisz, droga którą przemierzacie ciągnie wam się bardzo. Jesteście oboje skrępowani swoją obecnością. Patrzycie na siebie ukradkiem. Nieśmiało.

-Może wejdziesz?- pyta gdy już jesteście pod jej mieszkaniem na obrzeżach Rzeszowa.


-Z chęcią- wchodzisz siedzicie na kanapie  którąś to już godzinę, nie interesuje Cię, że żona zapewne robi dokładnie to samo, z tą różnicą, że się o Ciebie po prostu martwi bo nie wie gdzie jesteś. Nie napisałeś jej SMS takiego jak zwykle, czyli, że balujesz u Paula. Gdy słyszysz jej dźwięczny głos i jak nieśmiało zagarnia włosy za ucho to przestajesz myśleć o konsekwencjach czekających na Ciebie w domu. Gdy już ubierasz buty, a ona stoi obok Ciebie oparta o ścianę nie możesz się powstrzymać i tak bezpretensjonalnie wbijasz się w jej delikatne usta.



________
Jakoś nie czuje tego bloga, przepraszam.

A co wy o tym sądzicie?
Zapraszam tutaj, na coś ostatniego tak myślę -> Ulotne Szczęście

W razie jakiś pytań, hejtów czegokolwiek -> ASK

A i dodam, że mam najlepszą siostrę bliźniaczkę na świecie. 

Pozdrawiam Annie

wtorek, 28 stycznia 2014

Nagranie Pierwsze.

Nigdy nie pomyślałbyś, że jedno przypadkowe spotkanie, które miało zakończyć się seksem przewróci Twoje życie do góry nogami. Nie pomyślałbyś, że możesz się zauroczyć, w dziewczynie tak młodej, tak nieskazitelnej, tak niezepsutej, tak innej niż Iwona.

Jak dobrze pamiętasz Darie? Twój kilku miesięczny obiekt westchnień? Jaka ona była? Z wyglądu była całkiem podobna do nikogo. Nie wyróżniała się niczym szczególnym. Miała oczy takie jak milion innych dziewczyn, figurę przeciętną, średniej długości blond włosy. Lecz charakter miała inny niż wszystkie inne wcześniej poznane przez Ciebie dziewczyny.  Zadziorna. Uparta.  Niepokorna. I przede wszystkim NIEOSIĄGALNA. Właśnie to przyciągnęło Cię do niej najbardziej. Bo dla Ciebie, nie ma rzeczy nieosiągalnych. Nie ma dziewczyn nie do zdobycia. Pucharów nie do wygrania. Imprez do wybawienia. Nie ma rzeczy niemożliwych.

Mniej więcej poznaliście się tak.

Jak w co każdą sobotę razem z Paulem Lotmanem przemierzasz zakątki Rzeszowskiej Galerii w celu wyszukania nowych spodni, koszuli czy innych dodatków do Twojego nieskazitelnego wyglądu. Jak zawsze po upojnych zakupach siadacie w jednej z restauracji na ostatnim Pietrze spoglądając na dół śmiejąc się z przedziwnie ubranych mieszkańców stolicy Podkarpacia.  Nagle do Waszego stolika dochodzi dziewczyna, nie widzisz w niej niczego wybitnie szczególnego, nie przykuwa uwagi, jednak widzisz, że wpadła ‘w oko’ Twojemu towarzyszowi co nie uszło Ci na uwadze. Zamówiliście po sałatce i świeżo wyciskanym soku z pomarańczy, bo nadal zdrowe odżywianie wiedzie prym w Twoim życiu. Gdy czas dłuży Wam się coraz bardziej, schodzicie na temat który lubicie najbardziej.

-Ładna była co?-  Lotman pyta z nadzieją w głosie, że zaprzeczysz i zostawisz mu wolną drogę.

-No do najgorszych nie należała, ale nie takie się nogą z łóżka spychało-  Twoje słowa Paul kwituje gromkim śmiechem na pół restauracji.

-No nie mów Krzysiu, że z Ciebie taki miejski posówacz, po za tym miałeś z tym skończyć, co zrobisz jak Iwona się o tym dowie, wyjebie Cię z mieszkania na zbity pysk i co wtedy zrobisz? Pomyślałeś chociaż o tym raz? No nie wydaje mi się. Co z dzieciakami? Pomyślałeś, jak one to przeżyją? Jak będą tęsknić za tatusiem? Weź się w garść idioto-  jego słowa dudnią w Twojej głowie kilka dobrych minut. Lecz nie dajesz tego po sobie poznać. 

-Iwona i tak mnie kocha i tak więc nic nie zrobi. Ten ostatni numerek mi nie zaszkodzi, a  pomoże spalić kalorię tej zakichanej sałatki, jeżeli  w ogóle się jej doczekamy – dodajesz hardo.

-Jak już sobie Krzysiu chcesz. – mówi z miną zabitego i zgłodniałego w dodatku psa. Czuje się źle, bo nie był w stanie pomóc Ci wyjść z tego gówna, które niewątpliwie namiesza w Twoim życiu, lecz dzięki niemu uświadomisz sobie też to jakim byłeś palantem. Więc może to dobro w nieszczęściu, w Twojej prywatnej klęsce. Wasz obiad przychodzi, jecie go w skupieniu nie wymieniając się nawet jednym zdaniem. W ciszy też płacicie za rachunek widzisz jak Lotman uśmiecha się nonszalancko to dziewczyny, jak ona oblewa się rumieńcem i wiesz, że będzie ona Twoja jak nie dziś, to jutro jak nie jutro, to pojutrze. Wychodzicie z centrum handlowego i zmierzacie ku swoim zaśnieżonym samochodom.

-No to do jutra, stary- mówisz klepiąc przyjmującego w ramie.

-No pa, Krzysiu- po tych słowach wsiadacie do swoich aut. Przekręcasz kluczyk w stacyjce, włączasz radio i ogrzewanie, czekasz chwile i nerwowo rozglądasz się po swoim samochodzie. Kątem oka dostrzegasz jak Twój przyjaciel z piskiem opon wyjeżdża z parkingu. Gasisz pojazd i znów wychodzisz na mroźne powietrze. Zmierzasz po raz kolejny dzisiejszego dnia do Centrum Handlowego i idziesz w kierunku przed chwilą opuszczonej restauracji. Znów zasiadasz do tego samego stolika. Znów czekasz na tą samą kelnerkę.

-Dzień dobry, po raz kolejny. Podać Panu coś jeszcze?- do Twoich uszu dochodzi stanowczy głos, drobnej blondynki.

-Sok pomarańczowy poproszę i siebie na deser- mówisz z tą miną, z tą którą zawsze czarujesz kobiety, tą którą na nią nie działa.

-Sok zaraz przyniosę, a lalką dla rzeszowskiej gwiazdy sportu nie będę- mówi i znika pomiędzy 
stolikami. Po chwili stawia mocno na stoliku sok ulewając go trochę na metalową tackę.

-Przepraszam- mówisz- To nie powinno tak zabrzmieć. Chciałem tylko przez chwilę porozmawiać, z kimś bardzo ładnym, z kimś z innego  środowiska którym nie włada siatkówka- uśmiechasz się subtelnie ukazując swoją dziurkę w policzku.

-Nie mogę siadać z klientami – mówi i chce odejść. Łapiesz ją za nadgarstek.


-Proszę daj mi pięć minut i sobie pójdę.- przytakuje lekko głową i zajmuje miejsce naprzeciw Ciebie- Mam na imię Krzysiek- wyciągasz do niej rękę którą stanowczo uściska- Daria.- dodaje.




_________________
I jak ?
Może być?
Jeszcze raz przypominam to TYLKO FIKCJA.

A, jeśli chcecie być informowane o nowościach zostawcie swój numer gadu czy ASK'a


W mojej głowie zrodziła się historia która została już spisana, początkowe fazy są już na blogspocie i serdecznie Was zapraszam, no i mam nadzieję, że zostawicie jakiś znak po sobie. ZAPRASZAM




Pozdrawiam Ania

sobota, 18 stycznia 2014

Nagranie zerowe



Nagranie zerowe.



   Co skłania ludzi do romansu? Czym jest zdrada, a czym romans? No jest to na pewno, rzecz której nawet najsilniej kochająca kobieta nie jest w stanie wybaczyć swojemu mężczyźnie, to dlaczego do jasnej cholery to zrobiłeś Krzysiek?! Dlaczego zdradziłeś swoją żonę z małolatą, z nieznającą życia studentką pierwszego roku, z przykładną córką, przyjaciółką? Dlaczego doprowadziłeś ją do śmierci? Dlaczego rozbiłeś swoje własne małżeństwo? Czy masz chociaż za grosz jakiejkolwiek odpowiedzialności? Czy posiadasz ten jebany kręgosłup moralny? Bo mi wydaje się, że nie. Nie liczysz się z nikim innym oprócz siebie. Oprócz zaspokojenia swoich własnych żądz, zwłaszcza tej jednej skrytej pod rozporkiem od dżinsowych spodni.
Kolejna noc spędzona poza domem, bo przecież musisz odpocząć, po meczu, treningu czymkolwiek. Tylko co Cię tak naprawdę męczy, kochająca żona czekająca na Ciebie z obiadem, na Ciebie wielkiego Panicza, który wyżej sra niż dupę ma, meczą Cię dzieci które niby kochasz nad życie. Jeśli by tak było nie zrobiłbyś im tego, nie skazywałbyś ich na łzy, cierpienie i przede wszystkim na nowego tatusia.


   Jak czujesz się z myślą, że każda kolejna noc prowadzi Cię do wewnętrznej ruiny. Do kompletnego wyniszczenia przysłowiowego ‘ja’.  Czujesz się z tym niemniej dziwnie, lecz podnieca Cię ta adrenalina i brniesz dalej w to gówno, strasznie brudząc sobie te strasznie, drogie, markowe buciki. Zawsze myślałeś, że zawsze się znajdzie taka, która choćby na kolanach to i tak Ci je wyczyści na glanc.



Mija dokładnie 12 miesięcy odkąd poznajesz ją. Obłędnie podobną do Twojej żony gdy była młoda, a może tylko Ty tak sądzisz. Pracuje w tym klubie jako barmanka, lecz nie patrzy na Ciebie wzrokiem psa, języka nie ma wyłożonego na brodzie i nie ślini się na Twój widok. Jest oschła i chyba to najbardziej Cię w niej pociąga. Masz nowy cel, musisz mu sprostać.  Oczywiście sprostasz temu, aż za bardzo bo siedzisz teraz w mieszkaniu, myślisz o kimś kto nigdy nie powinien zagościć w Twoim na pozór poukładanym życiu z miesięcznym synem na ręce. Dobrze, że wróciła ona, tą którą najbardziej kochasz.Podobno. Dobrze, że wróciła Iwona.


________________________ 

Moje drogie co Wy na to ?
To drugi prolog, bo jeden już usunęłam i tego też chciałam.

Dochodziły do mnie wiadomości od Was dotycząca mojego odejścia i jest mi bardzo miło, że jednak lubicie czytać te moje blogi. Może ja uwierzę, że one są trochę lepsze niż słabe.

Historia ta będzie miała 12 rozdziałów, 12 będzie epilogiem.

No to co: komentujcie, oceniajcie i przede wszystkim BĄDŹCIE.



Pozdrawiam Ania