Mogłeś mieć każdą, pragnąłeś tylko jej. Miałeś żonę,
chciałeś tylko ją. To chore, staczałeś się bardzo nisko. Długo musiałeś męczyć
tą dziewczynę, by dała Ci w końcu numer swojego telefonu. Zacząłeś pisać SMS.
Ona niechętnie odpisywała, wiedziała kim jesteś, co robisz, wiedziała niemal
wszystko o Twoim prywatnym życiu, bo każdy niemal o wszystkim wiedział.
Wiedziała, że masz żonę, dwójkę dzieci, wiedziała, że na pozór jesteś
szczęśliwym człowiekiem. Nie wiedziała, bowiem jednego. Nie wiedziała, że jesteś
wypalony, pod każdym możliwym słowa tego znaczeniu. Miała opory, bo nie chciała
być na celowniku mediów, nie tylko lokalnych, bowiem rozpoznaje Cię każdy nie
tylko zagorzały widz siatkówki w Polsce. Była porządną dziewczyną, którą los
postawił na Twojej drodze, bo dzięki niej zrozumiałeś czym tak naprawdę jest
miłość, zrozumiałeś ile bólu przysporzyłeś swojej żonie, będąc wielkim
pieprzonym egoistą, bo przecież Ty byłeś najważniejszy. Niemal błagając ją
uprosiłeś, by się z Tobą spotkała, gdzieś na neutralnym gruncie Gdzieś z daleka
od miejsc w których ktoś z waszego otoczenia, mógł was zobaczyć, bowiem
podobnie jak Ty ona nie chciała by ktokolwiek wiedział o waszej schadzce, jak
się potem okazało nie pierwszej.
Wbrew pozorom okazaliście się bardzo podobni do siebie.
Oboje charakterni, gadatliwi, uparci. Ona podobnie jak Ty, gdy obrała sobie
pewien cel musiała go osiągnąć mimo wszystko. Nie wiedziała bowiem wtedy, że
Twoim celem jest ona. Zaczęliście spotykać się coraz częściej, a jej małe
mieszkanie stało się waszym kompanem i wierzycielem waszych sekretów, a potem i
jęków. Od przyjaźni do miłości jest cienka granica, której czasami nie jest
warto przekraczać. Wy podjęliście te ryzyko, mimo jak to cały czas podkreślasz
masz żonę. Nie miałeś skrupułów by zrobić to kolejny i kolejny raz.
-Krzysiu, nie możemy tego więcej, nie możemy. Ja nie mogę-
dodaje dziewczyna opadając na materac próbując ustatkować swój nierówny oddech.
-Mała, wszystko można jak się chce. Pamiętaj o tym- mówisz
odgarniając jej włosy mokre od potu, które samowolnie przykleiły się do jej
czoła.
-Kurdę, jak zwykle nic nie rozumiesz. Jeśli ktoś się dowie,
to ja będę tą złą, która rozbiła Twoje małżeństwo, która wpierdzieliła się do
łóżka zajętemu mężczyźnie, to ja będę brzydzić się sama sobą, że mogłam zrobić
coś takiego innej kobiecie. – dodaje ubierając pospiesznie swoje ulubione
dresy.
-Nie to Ty chyba nic nie rozumiesz. Jestem dorosły i sam
podejmuje decyzje, mogłaś mnie uwodzić, ale gdybym nie chciał nie przespał bym
się z Tobą, ba! Nawet bym na Ciebie nie spojrzał, al. Gdy pierwszy raz Cię
zobaczyłem, to wiedziałem, że jesteś naprawdę wyjątkowa- mówisz, a jej buzie
oblewa rumieniec, ten który niewątpliwie dodawał jej młodzieńczego uroku.
Siedzisz sam zamknięty w pokoju, któryś to raz oglądając te pieprzonych
dziewięć nagrań, te pieprzone dziewięć uśmiechów i to pieprzone ostatnie
pożegnanie. Siedzisz trzymając Waszego syna na kolanach wpatrując się w jego
źrenice tak łudząco podobne do jej. Nie
rozumiesz fenomenu miłości, nie rozumiesz jak Twoja żona, mogła Cię mocno
kochać, że wybaczyła Ci zdradę, jak może udawać nadal przed obcymi, przed
dziećmi, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jak może udawać, że
adoptowaliście dziecko, które tak naprawdę jest owocem Twojej zdrady? Ciągle
sobie zdajesz pytanie jak? Jak to możliwe? Chciałbyś cofnąć czas i sprawić, by
sytuacja ta nigdy nie miała miejsca. Chciałbyś cofnąć czas i nie pozwolić jej
się zabić. Chciałbyś cofnąć czas, lecz nie możesz.
Pierwsze trzy miesiące waszej znajomości były idealne, znów
czułeś się jakbyś miał te naście lat i miał u swych stóp cały świat, ona była
niczym najlepsza dziewczyna w szkole, a Ty byłbyś zwykłym kujonem marzącym o
nowym zdalnym kalkulatorze. Nie śniłeś nawet o tym, by na Ciebie spojrzała, bo
wiedziałeś, że jest to nierealne marzenie z gatunku ;niewypał na samym
starcie;. Jednak niemożliwe stało się możliwe. Kryliście się po jej mieszkaniu
albo po mało zaludnionych rzeszowskich hotelach, gdzie pokoje zamawialiście na
jej nazwisko, by nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Ona nie robiła Ci żadnych
śladów na ciele, nie zostawiała czerwonego lakieru na plecach, nie robiła
czerwonych malinek na szyi. Była na pozór grzeczna, lecz to co robiła z Twoją
głową przechodziło wszelkie możliwe wyobrażenia. Sprawiała, że chciałeś więcej,
z każdą minutą oczekiwałeś dodatkowych emocji, czynów choćby najmniejszego
mrugnięcia okiem, skierowanego do Twojej osoby, tylko do Twojej. Nie znosiłeś
myśli, że mógłby jej dotykać ktoś inny, że dłonie innego mężczyzny mogłyby
błądzić po jej plechach, dotykać jędrnych pośladków, nie chciałeś tak myśleć, i
nie myślałeś, bo wiedziałeś, że to doprowadzi Cię do szału.
_____________________
Jak krew z nosa. Nie lubię tego.
Jeszcze 9 rozdziałów :<
Nie wiem kiedy następny.
WESOŁYCH ŚWIĄT MORDKI.
Zostawicie znak po sobie? Bo chyba macie mnie dość i już nie czytacie.
Pozdrawiam Anka