wtorek, 28 stycznia 2014

Nagranie Pierwsze.

Nigdy nie pomyślałbyś, że jedno przypadkowe spotkanie, które miało zakończyć się seksem przewróci Twoje życie do góry nogami. Nie pomyślałbyś, że możesz się zauroczyć, w dziewczynie tak młodej, tak nieskazitelnej, tak niezepsutej, tak innej niż Iwona.

Jak dobrze pamiętasz Darie? Twój kilku miesięczny obiekt westchnień? Jaka ona była? Z wyglądu była całkiem podobna do nikogo. Nie wyróżniała się niczym szczególnym. Miała oczy takie jak milion innych dziewczyn, figurę przeciętną, średniej długości blond włosy. Lecz charakter miała inny niż wszystkie inne wcześniej poznane przez Ciebie dziewczyny.  Zadziorna. Uparta.  Niepokorna. I przede wszystkim NIEOSIĄGALNA. Właśnie to przyciągnęło Cię do niej najbardziej. Bo dla Ciebie, nie ma rzeczy nieosiągalnych. Nie ma dziewczyn nie do zdobycia. Pucharów nie do wygrania. Imprez do wybawienia. Nie ma rzeczy niemożliwych.

Mniej więcej poznaliście się tak.

Jak w co każdą sobotę razem z Paulem Lotmanem przemierzasz zakątki Rzeszowskiej Galerii w celu wyszukania nowych spodni, koszuli czy innych dodatków do Twojego nieskazitelnego wyglądu. Jak zawsze po upojnych zakupach siadacie w jednej z restauracji na ostatnim Pietrze spoglądając na dół śmiejąc się z przedziwnie ubranych mieszkańców stolicy Podkarpacia.  Nagle do Waszego stolika dochodzi dziewczyna, nie widzisz w niej niczego wybitnie szczególnego, nie przykuwa uwagi, jednak widzisz, że wpadła ‘w oko’ Twojemu towarzyszowi co nie uszło Ci na uwadze. Zamówiliście po sałatce i świeżo wyciskanym soku z pomarańczy, bo nadal zdrowe odżywianie wiedzie prym w Twoim życiu. Gdy czas dłuży Wam się coraz bardziej, schodzicie na temat który lubicie najbardziej.

-Ładna była co?-  Lotman pyta z nadzieją w głosie, że zaprzeczysz i zostawisz mu wolną drogę.

-No do najgorszych nie należała, ale nie takie się nogą z łóżka spychało-  Twoje słowa Paul kwituje gromkim śmiechem na pół restauracji.

-No nie mów Krzysiu, że z Ciebie taki miejski posówacz, po za tym miałeś z tym skończyć, co zrobisz jak Iwona się o tym dowie, wyjebie Cię z mieszkania na zbity pysk i co wtedy zrobisz? Pomyślałeś chociaż o tym raz? No nie wydaje mi się. Co z dzieciakami? Pomyślałeś, jak one to przeżyją? Jak będą tęsknić za tatusiem? Weź się w garść idioto-  jego słowa dudnią w Twojej głowie kilka dobrych minut. Lecz nie dajesz tego po sobie poznać. 

-Iwona i tak mnie kocha i tak więc nic nie zrobi. Ten ostatni numerek mi nie zaszkodzi, a  pomoże spalić kalorię tej zakichanej sałatki, jeżeli  w ogóle się jej doczekamy – dodajesz hardo.

-Jak już sobie Krzysiu chcesz. – mówi z miną zabitego i zgłodniałego w dodatku psa. Czuje się źle, bo nie był w stanie pomóc Ci wyjść z tego gówna, które niewątpliwie namiesza w Twoim życiu, lecz dzięki niemu uświadomisz sobie też to jakim byłeś palantem. Więc może to dobro w nieszczęściu, w Twojej prywatnej klęsce. Wasz obiad przychodzi, jecie go w skupieniu nie wymieniając się nawet jednym zdaniem. W ciszy też płacicie za rachunek widzisz jak Lotman uśmiecha się nonszalancko to dziewczyny, jak ona oblewa się rumieńcem i wiesz, że będzie ona Twoja jak nie dziś, to jutro jak nie jutro, to pojutrze. Wychodzicie z centrum handlowego i zmierzacie ku swoim zaśnieżonym samochodom.

-No to do jutra, stary- mówisz klepiąc przyjmującego w ramie.

-No pa, Krzysiu- po tych słowach wsiadacie do swoich aut. Przekręcasz kluczyk w stacyjce, włączasz radio i ogrzewanie, czekasz chwile i nerwowo rozglądasz się po swoim samochodzie. Kątem oka dostrzegasz jak Twój przyjaciel z piskiem opon wyjeżdża z parkingu. Gasisz pojazd i znów wychodzisz na mroźne powietrze. Zmierzasz po raz kolejny dzisiejszego dnia do Centrum Handlowego i idziesz w kierunku przed chwilą opuszczonej restauracji. Znów zasiadasz do tego samego stolika. Znów czekasz na tą samą kelnerkę.

-Dzień dobry, po raz kolejny. Podać Panu coś jeszcze?- do Twoich uszu dochodzi stanowczy głos, drobnej blondynki.

-Sok pomarańczowy poproszę i siebie na deser- mówisz z tą miną, z tą którą zawsze czarujesz kobiety, tą którą na nią nie działa.

-Sok zaraz przyniosę, a lalką dla rzeszowskiej gwiazdy sportu nie będę- mówi i znika pomiędzy 
stolikami. Po chwili stawia mocno na stoliku sok ulewając go trochę na metalową tackę.

-Przepraszam- mówisz- To nie powinno tak zabrzmieć. Chciałem tylko przez chwilę porozmawiać, z kimś bardzo ładnym, z kimś z innego  środowiska którym nie włada siatkówka- uśmiechasz się subtelnie ukazując swoją dziurkę w policzku.

-Nie mogę siadać z klientami – mówi i chce odejść. Łapiesz ją za nadgarstek.


-Proszę daj mi pięć minut i sobie pójdę.- przytakuje lekko głową i zajmuje miejsce naprzeciw Ciebie- Mam na imię Krzysiek- wyciągasz do niej rękę którą stanowczo uściska- Daria.- dodaje.




_________________
I jak ?
Może być?
Jeszcze raz przypominam to TYLKO FIKCJA.

A, jeśli chcecie być informowane o nowościach zostawcie swój numer gadu czy ASK'a


W mojej głowie zrodziła się historia która została już spisana, początkowe fazy są już na blogspocie i serdecznie Was zapraszam, no i mam nadzieję, że zostawicie jakiś znak po sobie. ZAPRASZAM




Pozdrawiam Ania

sobota, 18 stycznia 2014

Nagranie zerowe



Nagranie zerowe.



   Co skłania ludzi do romansu? Czym jest zdrada, a czym romans? No jest to na pewno, rzecz której nawet najsilniej kochająca kobieta nie jest w stanie wybaczyć swojemu mężczyźnie, to dlaczego do jasnej cholery to zrobiłeś Krzysiek?! Dlaczego zdradziłeś swoją żonę z małolatą, z nieznającą życia studentką pierwszego roku, z przykładną córką, przyjaciółką? Dlaczego doprowadziłeś ją do śmierci? Dlaczego rozbiłeś swoje własne małżeństwo? Czy masz chociaż za grosz jakiejkolwiek odpowiedzialności? Czy posiadasz ten jebany kręgosłup moralny? Bo mi wydaje się, że nie. Nie liczysz się z nikim innym oprócz siebie. Oprócz zaspokojenia swoich własnych żądz, zwłaszcza tej jednej skrytej pod rozporkiem od dżinsowych spodni.
Kolejna noc spędzona poza domem, bo przecież musisz odpocząć, po meczu, treningu czymkolwiek. Tylko co Cię tak naprawdę męczy, kochająca żona czekająca na Ciebie z obiadem, na Ciebie wielkiego Panicza, który wyżej sra niż dupę ma, meczą Cię dzieci które niby kochasz nad życie. Jeśli by tak było nie zrobiłbyś im tego, nie skazywałbyś ich na łzy, cierpienie i przede wszystkim na nowego tatusia.


   Jak czujesz się z myślą, że każda kolejna noc prowadzi Cię do wewnętrznej ruiny. Do kompletnego wyniszczenia przysłowiowego ‘ja’.  Czujesz się z tym niemniej dziwnie, lecz podnieca Cię ta adrenalina i brniesz dalej w to gówno, strasznie brudząc sobie te strasznie, drogie, markowe buciki. Zawsze myślałeś, że zawsze się znajdzie taka, która choćby na kolanach to i tak Ci je wyczyści na glanc.



Mija dokładnie 12 miesięcy odkąd poznajesz ją. Obłędnie podobną do Twojej żony gdy była młoda, a może tylko Ty tak sądzisz. Pracuje w tym klubie jako barmanka, lecz nie patrzy na Ciebie wzrokiem psa, języka nie ma wyłożonego na brodzie i nie ślini się na Twój widok. Jest oschła i chyba to najbardziej Cię w niej pociąga. Masz nowy cel, musisz mu sprostać.  Oczywiście sprostasz temu, aż za bardzo bo siedzisz teraz w mieszkaniu, myślisz o kimś kto nigdy nie powinien zagościć w Twoim na pozór poukładanym życiu z miesięcznym synem na ręce. Dobrze, że wróciła ona, tą którą najbardziej kochasz.Podobno. Dobrze, że wróciła Iwona.


________________________ 

Moje drogie co Wy na to ?
To drugi prolog, bo jeden już usunęłam i tego też chciałam.

Dochodziły do mnie wiadomości od Was dotycząca mojego odejścia i jest mi bardzo miło, że jednak lubicie czytać te moje blogi. Może ja uwierzę, że one są trochę lepsze niż słabe.

Historia ta będzie miała 12 rozdziałów, 12 będzie epilogiem.

No to co: komentujcie, oceniajcie i przede wszystkim BĄDŹCIE.



Pozdrawiam Ania