Nie dała Ci swojego numeru telefonu. Nie dała Ci zrozumieć,
że możesz czegokolwiek od niej oczekiwać. Nie obdarowała Cię nawet swoim
przepięknym uśmiechem. Nie zrobiła kompletnie nic, była tylko kelnerką. Nie
tego od niej oczekiwałeś. Myślałeś, że pokaże Ci swoje drugie oblicze.
Myślałeś, że szybciej Ci ulegnie. Nie zrobiła tego. To chyba spowodowało, że
stała się pewnego rodzaju Twoją małą obsesją.
Nie było tak, że całymi dniami o niej myślałeś, że stale
chodziłeś do rzeszowskiej galerii, modląc się w duchu, że w restauracji dziewczyna
będzie mieć kolejną zmianę. Nadal miałeś przepiękną żonę, z którą od dłuższego
czasu nie mogłeś się dogadać. Nadal miałeś dwójkę niesamowitych dzieci, dla
których dałbyś się żywcem pokroić. W sumie pozornie nadal byłeś tym samym
Krzysiem, który grał na swoim światowym poziomie, otoczonym gronem kumpli.
Jednak czegoś Ci brakowało do spełnienia. Brakowało Ci jej, ona miała być Twoim
dopełnieniem.
Odbierając syna z popołudniowych zajęć wstępujecie do
miejsca znienawidzonego przez starszych, ukochanego przez młodych. Twoja latorośl uparła się na nowe buty, a za
żadne skarby świata nie dał się przekonać, że przyjedzie tu z siostrą i mamą.
Po sklepach buszować musiałeś z nim Ty, na nic zdały się wyjaśnienia, że za
niecałe dwie godziny będziesz musiał wylewać siódme poty na ostatnim tego dnia
treningu. Zastanawiałeś się po kim jest taki uparty i zawsze w duchu się
śmiałeś, bo mały był Twoją wierną charakterową kopią.
-Tatko, a pójdziemy jeszcze na taką zimną czekoladę tam –
mówi zacinając się nieśmiało, w tym samym czasie palcem wskazując knajpkę w
której pracowała Daria.
-Synu jak dłużej będziesz zastanawiał się między tymi
butami, to boję się, że możemy nie zdążysz- mówisz śmiejąc się, buńczucznie czochrając
dziecku włosy. Zdenerwowany poprawia swoją grzywkę. W rezultacie nie kupujecie
żadnych butów, bo żadne nie są godne stopy Twojego syna. Idziecie powolnie do restauracji ‘Nasturcja’
siadacie na wielkich puchowych fotelach w których niemal toniecie. Chłopiec śmieje
się radośnie co chwilę skacząc po fotelu, widząc uśmiech Seby, i Ty sam się
śmiejesz. Po chwili podchodzi do Was kelnerka.
-Dzień dobry, witam Panów-
mówi uśmiechając się przyjaźnie do Sebastiana.
-Dzień dobry-odpowiada nieśmiało chłopiec paląc
przysłowiowego buraka
-Poprosimy zimną czekoladę z szarlotką, i dwa razy lody
pistacjowe- dodajesz. Dziewczyna notuje wasze zamówienie na niewielkim
notatniku i znika gdzieś pomiędzy stolikami. Zadajesz sobie od pewnego momentu
pytanie, gdzie jest Daria? Zastanawiasz się, czy ma wolne, czy jest chora, czy
też może ją zwolnili ? Intryguje Cię i niewątpliwie jej obojętność Cię w pewien
sposób pociąga.
Młody jak na Ignaczaka przystało całą buzie umorusaną ma czekoladą
i jedzonymi lodami. Nie słucha Cię gdy chcesz iść z nim do łazienki, żeby umył
twarz. Myśli, że sobie z niego żartujesz. Śmiejesz się z niego całą drogę do
auta kiedy widzi swoje odbicie w sklepowej ofercie. Niemal biegiem wpada do
auta, zsuwając się lekko na siedzeniu. Idziesz na trening. Trening jak każdy
inny. Starasz się jak zawsze, biegasz zarażasz innych swoją energią. Opowiadasz
Kosie nowe żarty wyczytane gdzieś na jakiejś stronie w Internecie. Pytasz
Piotrka kiedy ślub i czy podobnie jak bohaterowie jednego z filmu na wieczór
kawalerski polecicie do Bankoku. Jesteś taki jakim znają Cię ludzie, ale w
duchu jesteś jakiś taki inny. Przybity. Pospiesznie jedziesz do Galerii.
Wchodzisz znów do budynku, gdzie bucha na Ciebie parne powietrze. Momentalnie
znajdujesz się na wyższej kondygnacji i wchodzisz do lokalu, musisz z nią
porozmawiać, za wszelką cenę. Podchodzisz do lady.
-Witam, kilka dni temu obsługiwała mnie tu pewna dziewczyna,
wiem tylko tyle, że ma na imię Daria. Zależy mi na tym, żeby się z nią jakoś skontaktować-
mówisz do dość młodego kelnera który wydaje Ci się tak sztywny jak deska do
prasowania.
-Daria? Ja tam nie znam żadnej Darii- poziom tętna skacze Ci
dosyć mocno, no bo jak do Jasnej Anielki można nie znać swojej koleżanki z
pracy. Przecież lokal nie jest taki duży, przecież nie pracuje tu Bóg wie ilu
pracowników.
-Rozumiem, a mógłby Pan zapytać któregoś z Pana kolegów czy
ją zna ?- dodajesz z nadzieją w głosie
-Może mógłbym, a może nie. – no i wpadłeś w szał.
-No to proszę sobie nie przeszkadzać. Dziękuję Panu bardzo. –
odwracasz się na pięcie i wpadasz na nią. Znalazłeś Darie, która traci lekko
równowagę, ale dzięki Twojemu dobremu refleksowi nie upada z bezdźwięcznym hukiem
na cztery litery. Znów chcesz ją zaciągnąć do stolika, znów się opiera. W końcu dochodzicie do wniosku, że odwieziesz
ją do domu, po skończonej pracy. Tak też robisz, droga którą przemierzacie
ciągnie wam się bardzo. Jesteście oboje skrępowani swoją obecnością. Patrzycie
na siebie ukradkiem. Nieśmiało.
-Może wejdziesz?- pyta gdy już jesteście pod jej mieszkaniem
na obrzeżach Rzeszowa.
-Z chęcią- wchodzisz siedzicie na kanapie którąś to już godzinę, nie interesuje Cię, że
żona zapewne robi dokładnie to samo, z tą różnicą, że się o Ciebie po prostu
martwi bo nie wie gdzie jesteś. Nie napisałeś jej SMS takiego jak zwykle,
czyli, że balujesz u Paula. Gdy słyszysz jej dźwięczny głos i jak nieśmiało
zagarnia włosy za ucho to przestajesz myśleć o konsekwencjach czekających na
Ciebie w domu. Gdy już ubierasz buty, a ona stoi obok Ciebie oparta o ścianę
nie możesz się powstrzymać i tak bezpretensjonalnie wbijasz się w jej delikatne
usta.
________
Jakoś nie czuje tego bloga, przepraszam.
A co wy o tym sądzicie?
Zapraszam tutaj, na coś ostatniego tak myślę -> Ulotne Szczęście
W razie jakiś pytań, hejtów czegokolwiek -> ASK
A i dodam, że mam najlepszą siostrę bliźniaczkę na świecie.
Pozdrawiam Annie